Słowo "dekomunizacja", a konkretniej sposób, w jaki słowo to funkcjonuje w powszechnej świadomości jest najlepszym dowodem na prawdziwość tego powiedzenia o skuteczności chowania liścia w lesie.

Cóż my właściwie wiemy o dekomunizacji? –
— że jej nie było;
— że brak dekomunizacji jest powodem naszych nieszczęść;
— że skutecznie przeprowadzona dekomunizacja jest warunkiem naszego pomyślnego rozwoju
I tak dalej… Nie wiem, jak udało się wmówić te bzdury przeważającej części społeczeństwa (wszak każdy gotowy dać łeb na pień, że odporny jest na manipulacje), dość, że się udało. (...).
.
A tak podsumowuje autor swój wywód:
.
Komunizm to tylko i wyłącznie stosunek własnościowy do środków produkcji. Nie nazwy ulic, nie łamiący prawo funkcjonariusz państwa, nawet nie etniczny skład establishmentu, a SPOŁECZNA WŁASNOŚĆ ŚRODKÓW PRODUKCJI. Zmieniasz formę własności ze „społecznej” na „prywatną”, znaczy się DEKOMUNIZUJESZ.
 
Dla komunizmu nie ma innego „ustrojowego wyznacznika” niż forma własności. A kto twierdzi, że jest, ten kłamie. Chce odwlec waszą uwagę od meritum problemu. Mamić jakimiś  „niezmienionymi nazwami ulic”, jakimś nieukaranym jeszcze prokuratorem sukinsynem, jakimś sterczącym ciągle pomnikiem. Wszystko po to, abyś nie zadał pytania kluczowego:„Gdzie polski majątek? Co łajdacy zrobiliście z naszą forsą? Czy mieliście nasze pełnomocnictwa?"
.     
.   
Napisał: Ikulalibal
.