Obejrzałem kilka niemieckich relacji znad granicy polsko-białoruskiej i rzecz nie byłaby godna wzmianki, gdyby nie komentarze zamieszczone pod filmami.

Niemieccy internauci dziękują Polakom zaobronę granic przed uchodźcami. Znowu Polacy stają się narodem broniącym Europę przed zalewem 'dziczy' ze Wschodu. I mając w pamięci, że ta obrona Europy i jej wartości kosztowała nas nazbyt często niezliczone ofiary i straty materialne, pytam, czyich granic bronią polscy żołnierze.

Mateusz Morawiecki, niezwykle aktywny w tej zawierusze, mówi jasno: "Broniąc Polski, bronimy także Unii", a w Berlinie podkreśla: "Bronimy Niemiec przed falą uchodźców".

Ta graniczna afera jest pompowana przez polityków i media przynajmniej od 02 września, gdy zarządzono stan wyjątkowy w pasie przygranicznym. 15 tysięcy żołnierzy ruszyło do obrony granic przed 'nawałą', liczącą 2 tysiące uchodźców, dzielnie broniąc naszej(?) państwowości.

Wybudujemy 5,5-metrową zaporę na granicy, która ma powstać do połowy przyszłego roku. Koszt tego muru ma wynieść 1,5 miliarda złotych. Zapłacimy, bo jesteśmy nader bogatym państwem. A propos - można spodziewać się, że do tego czasu przybysze wrócą do swych krajów. Odgrodzimy się więc od Białorusinów, którzy tworzyli kiedyś z nami jedno państwo, i którzy nie byli i nie są naszymi wrogami.

Rządowi i także opozycji przeszkadza prezydent Aleksandr Łukaszenka, który nie chce oddać Białorusi na dolę i przede wszystkim niedolę zachodnim korporacjom, więc ma sankcje gospodarcze i totalne opluwanie ze strony polskich i europejskich polityków. Czytamy na przykład:

--- "Łukaszenka nie jest prezydentem. Jest oszustem, który ukradł wybory" - (niemiecka eurodeputowana w Parlamencie Europejskim);

--- "Miejsce Łukaszenki - terrorysty i zbrodniarza - jest przed Trybunałem w Hadze" - (Andrzej Halicki, europoseł PO).

Przypisują białoruskiemu prezydentowi sprowadzenie imigrantów z Bliskiego Wschodu, by szkodzić Polsce. Wydaje się jednak być pewne, że jeśli ktoś organizował przeloty imigrantów do Mińska, to inne to były siły, nie Łukaszenki. I o tym ewentualnie napiszę w następnej notce.

Zygmunt Białas