Czy jest taka?

Po wygłoszeniu expose przez ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego zabrał głos m.in. Grzegorz Braun, mówiąc: "Debata polityczna sięgnęła poziomu groteski; PO i PiS licytują się, kto jest i będzie bardziej antyrosyjski i bardziej proamerykański":


"Jedni i drudzy są podżegaczami wojennymi, którzy naród polski uczynili zakładnikiem cudzych racji stanu. Dziś PO, biorąc przykład od swych politycznych przeciwników, nazywa posłów PiS ruskimi agentami. Cała debata o polityce zagranicznej zjechała do rowu".

Poseł Braun poleca przeczytanie amerykańskiego raportu napisanego przez Rand Corporation w 2018 roku, gdzie amerykańscy towarzysze informują samych siebie: "Amerykańska obecność polityczna zmilitaryzowana w świecie zwiększa prawdopodobieństwo represywności reżimu". 

I z tym mamy do czynienia w Polsce: 'mowa nienawiści' będzie niedługo penalizowana, a każdy, kto kwestionuje dogmaty władzy (poprzedniej, jak i obecnej) zostaje ruskim agentem. Tajne służby składają wizyty politycznym przeciwnikom i niepokornym. Istnieje prawdopodobieństwo wojny domowej.

Suwerenność, niepodległość, dobrostan i bezpieczeństwo narodu polskiego są składane na ołtarzu tej absurdalnej polityki. Nie może tak być - polski patriotyzm nie może być redukowany do antyrosyjskości czy antyniemieckości.

W powyższym 9-minutowym filmie-wideo jest przedstawione także wystąpienie posła Konfederacji Romana Fritza, który mówi:

Czy wy na serio nas wkręcacie w cudzą wojnę? Dlaczego nikt z was nie wspomina o negocjacjach pokojowych, o których sygnałach dowiaduję się np. z obozu Donalda Trumpa, byłego, a może i przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych? Jako przedstawiciel polskich przedsiębiorców zorientowany na eksport polskich wyrobów domagam się rozmów pokojowych, a nie nagonki na eskalację działań wojennych. Granice z Rosją i Białorusią są dla polskiego biznesu zamknięte z uwagi na sankcje, a eksport na Ukrainę nie istnieje z oczywistych przyczyn.

Pan minister ukazuje nam jakąś ułudę znaczenia Polski w Trójkącie Weimarskim. No nie, Polska jest tu klasycznym junior partnerem, osią Unii jest i pozostaje oś Berlin – Paryż, choćby Tusk spędzał w Berlinie każdy weekend. Co najgorsze, format, w którym Polska rzeczywiście mogłaby mieć coś do powiedzenia, czyli Grupa Wyszehradzka, z winy polskiego MSZ sukcesywnie traci na znaczeniu, ponieważ polski MSZ wyraźnie różnicuje ˝poprawną˝ postawę Polski i Czech wobec nierozumnej polityki Słowacji i Węgier. Rząd zdaje się nie akceptować sytuacji, że Słowacja może po prostu prowadzić słowacką politykę zagraniczną, a Węgry politykę prowęgierską.

Opracował: Zygmunt Białas